sobota, 9 sierpnia 2014

Kontrasty czyli bilans na zero

  Słońce zaszło, ostatnim swym promieniem kąpiąc świat w czerwieni.Powoli zakradał się zmrok, ale nim zdążył się rozgościć, już musiał ustąpić miejsca miękkiej aksamitnej nocy... z każdą chwilą coraz szybciej otulała swym płaszczem lasy, łąki i domy. Ludziom w nich mieszkającym zaglądała w oczy... pocierali wtedy oczy i mówili czas spać. Na ciemnogranatowym aksamicie nocnego płaszcza tylko miasta, które nigdy nie zasypiały, błyszczały niczym diamentowe broszki. Maleńkie wioski spały, ukołysane uspakajającym poszczekiwaniem wiernych psów... Wszyscy spali... Wszyscy? Nie, w jednym z domów okna nadal jaśniały przytulnym blaskiem. W pokoju na swym ulubionym fotelu siedziała Zosieńka. Jej siwa głowa była pochylona nad haftem. Wokół panowała cisza. Obok w pokoju spał Ślubny snem sprawiedliwego. przy odrobinie wysiłku dało się słyszeć jego równy, miarowy oddech. Psica w koszyku przeciągnęła się i spod uchylonych powiek zerknęła na swoją pańcię. Uspokojona jej widokiem na zwykłym miejscu, pogrążyła się na powrót w sennych marzeniach. Po chwili jej łapy zaczęły rytmicznie podrygiwać.. w krainie Morfeusza zakopywała kolejne kości, by po chwili znaleźć następne. Zosieńka niechętnie oderwała się od haftu i sięgnęła po chusteczkę. Energicznie wydmuchała nos. Mimo pełni lata dopadło ją przeziębienie, kichała prychała i zużywała szalone ilości chustek. Jej dotychczasowa energia prysła jak banka mydlana. Jedyne czynności jakie wykonywała na przemian od wczoraj to haftowanie i gruntowne oczyszczanie nosa. Jeszcze niedawno szalała po domu, dziś siedziała cichutko w swym kąciku, nie licząc momentów, w których rozlegało się donośne trąbienie w chusteczkę. Jednak kiedy spoglądała na okno jej twarz rozświetlał uśmiech, a satysfakcja wręcz z niej tryskała. Otwór okienny został przez Ślubnego gruntownie odnowiony, a przez Zosieńkę wyposażony w nowy ubiór. Zasłonki uszyła własnoręcznie, zaś lambrekin i podpięcia otrzymały dodatkowo szydełkowe wykończenie. Brakowało jeszcze szydełkowych firan, ale ich nieobecność nie była efektem braku czasu, bo owym Zosieńka dysponowała, lecz środków finansowych, z których niedoborem walczyła od tak dawna, że nie umiała już sobie wyobrazić innego życia. W oknie zawisła firaneczka ze sklepu zwanego złośliwie przez jednych lumpeksem, a przez drugich szumnie nazywanym z angielska sekondhendem. Kosztowała dosłownie grosze i cieszyła Zosieńkowe oko a nawet dwa, bowiem przewijał się na niej motyw ulubionej róży, który można było również  znaleźć na zasłonkach. Zosieńka zastanawiała się jak to jest, że coś wyrzucone przez jednego, może tak bardzo cieszyć drugiego? Im była starsza, tym bardziej świat jawił jej się jako kraina absurdów i kontrastów. Cóż bowiem rzec na to, że obok wiadomości o światowym kryzysie,o licznych grupowych zwolnieniach, obniżeniach pensji, wzroście biedy, a czasem wręcz nędzy, rytmicznie pojawiały się newsy, mówiące o wzroście sprzedaży towarów luksusowych... i mowa tu o   l u k s u s i e  przez naprawdę duże "L"! Zosieńka spojrzała na swoje odnowione okno i zadumała się. Czymże ono jest wobec tamtych luksusów, ubrane w taniutką bawełnę i firankę z lumpeksu? Mimo wszystko była z niego dumna i spoglądając na nie, czuła jak w niej rośnie serce z radości. Jej bida i tamten luksus... super energia i nadruchliwość a teraz choroba i bezczynność...
Widocznie bilans musi zawsze być na zero...




















28 komentarzy:

  1. Piękne masz wystroje okien Zosiu! Takie w stylu Barbary Niechcic - wszak i ona coś tam lubiła dłubać szydełkiem przy uzyciu pamiątki po matce - majolikowego wazoniku ze strzelcem. I wcale to na biedne nie wyglada - wręcz przeciwnie- włośyłaś w wykonanie zasłon i firaneczek tyle serca i dobrego gustu, ze niech sieschowają te wypasione domy, z ktych zionie luksusem, bezosobowością i chłodem.
    A co do niepojętego sąsiadowania na tym świecie biedy i bogactwa to dziwnie, bardzo dziwnie jest to wszystko urządzone.
    Pocieszające jest jednak to, żezazwyczaj ci co mają nadmiar dóbr zewnętrznych w środku sa jacyś wypaleni i mało co spraia im radośc. Natomiast ci, co walczyć muszą o wszystko i zadowalać się prawie niczym umieją to nic docenić, upiększyć, nadać mu wagi, charakteru i blasku.
    Zosieńko przeziębiona - zdrowia Ci zyczę kochana. Ziółka z miodem i cytryną popijaj (lipa z rumiankiem, kwiat czarnego bzu). Inhalacje sobie rób i nie siedź w przeciagach.
    Ściskam Cię biedulko i moc dobrych myśli zasyłam o poranku!:-))***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Olgo, w każdej z nas jest trochę Barbary... ileż razy słyszałam albo czytałam psioczenia na Basię. To Bogumił ją zdradził i to dwa razy, ale narzekamy na nią. Barbara była zwykłą kobietą, zranioną i lękającą się śmiechu złych ludzi. Może dlatego chętnie na nią psioczymy, bo widzimy w niej własne lęki, obawy i niespełnione pragnienia?
      Ależ się rozpisałam nie na temat jak zwykle :) Przeziębienie mnie jeszcze trzyma, ale ziółka sobie aplikuję łącznie z malinami i mam nadzieję, że już jutro będzie lepiej :)) Cieszę się, że moje okienko Ci spodobało :)
      Ściskam mocno i tym razem nie całuję coby jakich wirusów w eter nie puścić ;)))

      Usuń
  2. Ty chyba nie masz pojęcia jakie pożądane są na zachodzie takie wystroje. I ile dostałbyś za te szydełkowe, ręcznie robione cuda. Tam doceniają rękodzieło i indywidualizm. mnie się bardzo wystrój Twojego okna podoba.. Bardzo. I kolor jest taki bardziej "mój".
    W szmateksach kupuję powleczki, zasłonki i inne w metrze, a potem szyję sobie rożne rzeczy z tego- obrusiki, powleczki na poduszki i taki tam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Jaskółeczko chyba faktycznie nie do końca sobie zdaję sprawę... wokół mnie panuje inny "styl" i raczej robię za ekscentryczkę albo mówiąc dosadniej za dziwaczkę ;)) Cóż jednak począć jestem jaka jestem czyli kochajcie mnie lub nienawidźcie, nie bądźcie tylko obojętni ;)))
      Ja też uwielbiam SH, uważam że są to prawdziwie ekologiczne sklepy.
      W poniedziałek będę u lekarza, to wdepnę na pocztę... :)))
      Bużka! :))

      Usuń
  3. Piękne to Zosinkowe okienko....Pozdrawiam i zdrówka życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że przychylnym okiem spojrzałaś na Zosinkowe okienko :)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  4. Zdrówka życzę, a okienko przyozdobione pięknie. To jest właśnie prawdziwa sztuka, bo co to za problem iść do sklepu i kupić gotowce? A tu proszę!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzenia zdrowia i tyle pochwał :)) Nie mogę zapomnieć Twoich zdjęć z Chorwacji! Aż trudno uwierzyć, że niebo może mieć taki kolor :))
      Ściskam!

      Usuń
  5. A ja Ci powiem, ze okienko, jak z zurnala, zwlaszcza to na pierwszym zdjeciu, bez firaneczki.
    Bedac teraz na Kaszubach, obskoczylam kilka lumpeksow.Znowu cos zakupilam, jak zawsez. Zaluje tylko, ze nie wzielam aksamitnych, granatowych, ciezkich zaslon.Ale chlop by mnie z auta wyrzucil, to pewne;) Zdriwia zycze!! Mnie sie cos na nerki rzucilo i tez zupelnie energii nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też podobało się bez firanki, ale od drogi jest i ludność okoliczna mogłaby moje okno mylić z telenowelą na żywo ;-))) Mus było coś powiesić...
      Ciężkie, granatowe, aksamitne zasłony przemówiły do mojej wyobraźni... faktycznie szkoda :(
      Kasieńko zdrowia życzę, miejmy nadzieję, że już niedługo znów będziemy pełne energii :)))

      Usuń
  6. pięknie u Ciebie i tak domowo.....

    OdpowiedzUsuń
  7. wiesz Zosienko - nie wiem moze nie pamietam czy kiedys mowilam ale siegajac ma starcza pamiecia chyba mowilam - ze u ciebie nigdy sie nie nudze , ze u ciebie przenosze w jakas dziwna kraine jakby wspomnien czy cos kolo tego i ze u ciebie znajduje spokoj choc na moment ale i tak wracam i czytam i nie tylko biezace posty ale i te starsz bo musze po prostu - ja bynajmniej z mojej strony jestem zadowolona ze tu cie odnalazlam kiedys - powiem ci tak: masz niezwykly dar pisarski - moze bys pomyslala wydac /ac jakies tomiki - byloby wspaniale miec takie ksiazki w domu w lasnie na rozluznienie dzisiejszej paskudnej gonitwy i to nie wiadomo zaczym oraz jakies wewnetrzne uspokojojenie - okieknko przozdobilas pieknie i z sercem oraz wlasnym upodobanie - bo ty masz styl swoj jak kazda z nas ma swoj wlasny styl ale twoj styl - zarowno piswnny jak i robotkowy jest po rostu nie do podrobienia i tak trzymaj kochana Zosiu - zycze ci wspanialej niedzieli jutrzej oraz czekam na nastepny twoj uroczy wpis - buziaki slac dla ciebie szczegolne i zdrowa badz - Marii i przepraszam ze tak ci sie duzo dzis rozpisalam - no nieraz i wypada oraz trzeba papappapa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga Marii, takich słów jak Twoje nigdy nie za wiele :)) Przeczytałam z przyjemnością Twój komentarz i cieszę się, że zaglądając do mnie znajdujesz spokój i uśmiech.
      Pozdrawiam gorąco i przesyłam buziaki :)))

      Usuń
  8. Ja tak myślałam, że te bieganie z nadmiaru energii źle się dla Ciebie skończy!
    I po co się było przemęczać? Pal licho te sprzątania!
    Przeciąg złapał i teraz niestety kochana musisz pofolgować... Zyczę Ci zdrówka i trochę wolniej z tym chudnięciem.
    Dostałam zaskoczenia z tym ubrankiem okna, bo spodziewałam się koloru lawendy, a tu w słoneczny żółty! :) Ja nie mam firanek u mnie w domu (na dużych oknach). Tylko małe zazdroski w kuchni i u Tima. Jakoś przekonałam się tylko do boków (zasłonek).Ciekawie połączyłaś różyczki z tym kremem. Ja też coś podobnego uczyniłam na Boże Narodzenie.Połączyłam dwa całkiem różne komplety czerwonych zasłonek (jedne matowe, drugie z połyskiem) i wyszło całkiem nieźle.Firanka jest ładna, ale jakoś podoba mi się zdjęcie numer jeden, czyli bez firanki.Ale to tylko moje skromne zdanie.Widać te fantastycznie wydziergane kółeczko i jest przestrzenniej.
    Oooooo... i wypatrzyłam też białe ptaszęta! :)
    ...a na tym jednym zdjęciu nocą, czyżby mi Twoja truskawkowa kukurydza zamajaczyła? U mnie już ma kolbki!
    To prawda co pisze Olga, Ci co mają wszystkiego nadwyżki są jakby wypaleni w środku. Mają już tyle wszystkiego, a szukają w końcowej fazie sami nie wiedzą czego, jakieś ekstrawagancje i inne bzdety.Typowa dolegliwość bogaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko ptaszęta są moje ukochane i cały czas muszą być w zasięgu mych oczu :))) To kolejne ich miejsce, gdzie one już nie były! ;))) Ja też wolę pierwszą wersję, ale marzyło mi się trochę prywatności ;) I tak mam zamiar zrobić inne firanki, ale nie wiem kiedy uda mi się zrealizować ten projekt, tak więc na razie wisi ta zdobyczna za kilka groszy ;)) Lawenda będzie w kuchni i zbieram się do niej już tak długo, że aż wstyd się przyznać.
      Wzrok kochana posiadasz iście sokoli, dokładnie wypatrzyłaś kukurydzę, ale u mnie jak na razie nie zawiązała jeszcze kolb.
      A co do bogaczy, to faktycznie czasem żal na nich patrzeć jak się tak męczą z tym swoim luksusem. Mając się za osobę pełną miłosierdzia, tak sobie czasem myślę czy nie powinniśmy ich od tego utrapienia z nadmiarem luksusu uwolnić. Oczywiście dla ich dobra ;)))) Oni tak troszczą się o nas wypadałoby się zrewanżować ;)))
      Obiecuję, że będę bardziej dbała o siebie :)
      Ściskam mocno!

      Usuń
  9. Luksus to pojęcie dość nietypowe. Dla jednych liczy się sama marka i potrafią wydać fortunę, by mieć, posiadać daną rzecz. Dla innych jakość. Coś w tym jest, że jeśli można mieć wszystko w zasięgu ręki, to jakby nie miało się nic. A jeśli trzeba się natrudzić, postarać, pomyśleć itd., bardziej doceniamy to, co mamy. Podoba mi się Twoja dekoracja okna. Zwłaszcza materiał w różyczki i jego upięcie. Zdrówka życzę.
    pozdrawiam
    lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Lenko ja miałam na myśli taki luksusowy luksus :)) kiedy ludzie wydają na obiad więcej niż inni mogą zarobić w trzy miesiące... Choć przyznaję Ci rację całkowicie w tym, że to zrobione własnymi rękami, daje nieziemską satysfakcję :)) Mnie ten materiał też urzekł...
      Pozdrawiam gorąco! :)

      Usuń
  10. Pewne rzeczy doceniamy jak je stracimy, może to banał z mojej strony, ale wiele razy doświadczyłam tego. Potrafię się cieszyć z małych rzeczy, a najbardziej uczę się tego od mojej córki. Dla przykładu podam Ci, że ja zrobiłam jej szydełkowego kotka, a tatuś kupił jej elektryczne autko. Radość z obydwu zabawek była porównywalna, ale kotka pokochała na tyle, że z nim śpi, chociaż mnie wydawał się on małym brzydalem.
    Twoje okno wygląda pięknie. Twój dom wydaje się być miejscem, gdzie miło jest wpaść na herbatkę, a wszystko to, nie przez luksusowe dodatki, jak z magazynu mieszkaniowego, ale dzięki Tobie, bo w swój dom wkładasz serce :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci i zwierzęta są szczere, pod warunkiem, że ich sami nie zepsujemy... Myślę (czasami mi się zdarza), że własnoręcznie zrobione rzeczy mają duszę i dzieci to wyczuwają :))
      Ściskam! :))

      Usuń
  11. Zosieńko, przegoń szybko to przeziębienie! Marnujesz czas na te chusteczki;) Wiesz o ile wiecej haftu by się zmalowało?!
    Pięknie okienko Zosieńko! Wyczuwam ciepłą i przytulną atmosphere Twojego mieszkania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toś mnie zdopingowała! ;)) Już się biorę w garść i do jutra będę na chodzie, obiecuję ! :)))
      Dzięki za pochwały, ściskam i buziaka zasyłam! :))

      Usuń
  12. Mnie zawsze zdumiewa, co ludzie potrafią wyrzucić... odkąd pracuję w branży budowlanej przygarniam mnóstwo dobrych i działających rzeczy, które dla innych są odpadem.
    A w kontekście tego, o czym napisałaś (że coś wyrzucone przez jednego, może sprawić radość komuś innemu) przypomniała mi się historia mojej klientki, która bardzo chciała kupić sobie rolety okienne - pojechałam z nią do sklepu... jednego, drugiego, trzeciego. Nigdzie nie było ani odpowiedniego koloru, ani wymiaru, a i cena niezbyt sympatyczna. Wróciłyśmy z zakupów z pustymi rękami. Wieczorem idąc ze śmieciami, na "wystawce" śmietnikowej zobaczyłam 8 prawie nowych, niezniszczonych rolet - o idealnym kolorze i wymiarze. Przypadek nie z tej ziemi! Ależ klientka się cieszyła! :)
    Pięknie "ubrałaś" okno! Dużo zdrówka! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, fart niesamowity! Kto by pomyślał... może to jednak prawda, że dostajemy od życia to czego n a p r a w d ę pragniemy? Mnie też się zdarzały takie dziwne przypadki, choć nie w takim kalibrze ;)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  13. A to też trzeba mieć to "coś", ten zmysł, który podpowie Ci co zrobić, żeby wyglądało tak ładnie jak u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy się podejrzewam, że to wrodzone mam po przodkach a właściwie przodkiniach, które znudzone między jednym balem a drugim oddawały się rozrywkom robótkowym ;)))

      Usuń
  14. Życie w luksusie chyba rozleniwia trochę i potrafi zabić kreatywność człowieka. A bez kreatywności nie ma radości z tworzenia. A poza tym największe bogactwo jest w człowieku (jego miłość, mądrość, zdolności, umiejętności.itd...). I wychodząc z tego założenia wynika, że jesteś bardzo bogata.
    Pięknie masz ubrane okna i zapewniam, że nie jeden zazdrości Tobie takiego wystroju. Mnie też się bardzo podoba.
    Ja na lumpeksie też czasem coś kupuję, bo jest dużo lepszej jakości niż nowe ze sklepu i do tego grosze kosztuje. Na przykład ostatnio kupiłam duży okrągły szydełkowy bawełniany obrus o średnicy 1,7 m w idealnym stanie za jedyne 10 zł. Jak pomyślę ile musiałabym dać za same nici, to dochodzę do wniosku, że mam go praktycznie za darmo.
    Przeziębienie- to chyba przez te domowe przeciągi. Wracaj szybko do zdrowia
    Ściskam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre życzenia, dobrych ludzi jak widać pomogły bo zdrówko już prawie, prawie w porządku :) Szczycę się tym , że nie używam antybiotyków i infekcje wszelakie chociaż może trwają trochę dłużej za to są dużo rzadsze.
      Faktycznie za nici na obrus w tym rozmiarze wydałabyś fortunę. Jakość rzeczy stamtąd też jest dużo lepsza niż chińszczyzny bazarowej. Ja niestety rzadko bywam w lumpeksie, bo daleko jest ode mnie a jechać w ciemno... za duże ryzyko. W bliższym miasteczku ceny są zbyt wygórowane.
      Wiesz, masz rację z tym, że największe bogactwo mamy w sobie, dawno temu zdarzyło mi się oglądać program o domach za kilka, kilkanaście milionów... byłam w szoku jak mając takie pieniądze można je zmarnować.
      Jednak mimo wszystko uważam, że posiadanie milionów jest niemoralne. W końcu szybciej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niźli bogacz wejdzie do Królestwa Niebieskiego...
      Ściskam mocno Dorotko! :))

      Usuń